11 stycznia 2016

mała rzecz, a cieszy ...

Jakiś czas temu dostałam w prezencie skrobaczkę do szyb samochodowych. Mały kawałek plastiku, dzięki któremu pierwszy raz w życiu ucieszyłam się, kiedy rano zobaczyłam zmrożone szyby auta. I uśmiecham się za każdym razem, kiedy jej używam, bo jak się słusznie domyślacie, nie chodzi wcale o skrobaczkę, a o to, że dostałam ją od bardzo ważnej osoby w moim życiu i za każdym razem, kiedy jej używam myślę o tej osobie…i o prosty gest, o to, że ktoś uczynił go w moją stronę, żeby sprawić mi radość, żeby mi pomóc…
To właśnie takie drobne, małe rzeczy, które wywołują uśmiech na naszych twarzach, które sprawiają, że robi nam się cieplej w sercu stanowią esencję życia. Trudy codzienności, ciągły bieg, brak czasu na cokolwiek sprawiają, że o nich zapominamy. Stajemy się mniej wrażliwi, może nawet obojętni. Oczekujemy od innych ludzi coraz więcej i coraz większą odczuwamy frustrację, kiedy oni, niezależnie od powodu, nie spełniają naszych oczekiwań. Chcielibyśmy, żeby inni ludzie chodzili tak jak im zagramy, żeby byli dla nas i byli nasi. Jeśli nie jest tak, jak to sobie wyreżyserowaliśmy wstępuje w nas złość. W tym całym amoku ani razu, nawet przez chwilę nie dopuszczamy do siebie myśli, że może to w nas tkwi problem. Chcemy wszystkiego od innych, a sami z siebie nie dajemy nic. Mówi się, że czynione dobro do nas wraca. Może warto się nad tym zastanowić. Może warto odstąpić od oczekiwań, a skupić się na bezinteresowności. Małe gesty nie sprawią, że czegoś nam ubędzie, a wręcz przeciwnie –uczynią nas lepszymi ludźmi. Może jest ktoś, kto od dawna czeka na nasz telefon? Może ktoś bliski ma akurat imieniny i byłoby mu bardzo miło usłyszeć od nas kilka ciepłych słów? Czy naprawdę nie znajdziemy 30 sekund na wysłanie ukochanej osobie smsa o treści- „Tęsknię za Tobą”, albo „Dziękuję, że jesteś”? Podrzućmy komuś do torebki cukierka, wysypmy garstkę ziaren za okno, żeby ptaszki miały co jeść, życzmy miłego dnia pierwszej osobie z którą będziemy rozmawiać, zamiast jednego kubka kawy, kupmy dwa i obdarujmy tym nadprogramowym naszego współpracownika, który od rana zmaga się z nowym zadaniem…Nie jesteśmy pępkiem świata i wbrew temu co sądzimy nic nam się od innych nie należy. Jedno jest pewne- jeśli nie zrozumiemy tego teraz, to prędzej czy później i tak się o tym przekonamy. Życie zawsze znajdzie sposób, żeby sprowadzić nas na ziemię i otworzyć nam oczy. Tylko po co czekać do tego czasu, skoro już dziś możemy coś zmienić na lepsze...
Ja już dawno przestałam oczekiwać zbyt wiele, wolę cieszyć się z małych miłych niespodzianek, które przynosi mi każdy kolejny dzień, niż żyć w ciągłym rozczarowaniu. Nauczyłam się pokory, uświadomiłam sobie, że moje problemy i potrzeby nie są najważniejsze. Życie pokazało mi, że walka z wiatrakami jest niesamowicie piękną i zarazem bardzo destrukcyjną ideą. Przestałam żądać, a nauczyłam się prosić. Zrozumiałam, że należy pochylać się ku drobiazgom, które często niezauważalne w codziennej gonitwie są elementami składowymi szczęścia…zrozumiałam, że najbardziej cieszą małe rzeczy…












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz