Mieli być razem już na zawsze. Byli szczęśliwi, zakochani. W
jego ramionach wszystko wydawało się proste. Problemy były tylko kolejnymi
wyzwaniami. Ze słownika już dawno wykreśliła takie słowa jak- rozczarowanie,
żal, samotność. Uśmiech nie znikał z jej twarzy. Dostrzegała piękno małych
rzeczy. Miała w sobie nieograniczone pokłady siły i energii. Kiedy on był obok
czuła, że może wszystko. Był dla niej spełnieniem najskrytszych marzeń, cudem,
aniołem stróżem. Pojawił się nagle, z nikąd. Szybko zdobył jej zaufanie…jej
bezgraniczną miłość. Zaprowadził ją do bram raju, a potem w jednej chwili,
niespodziewanie, bez mrugnięcia okiem pchnął w przepaść. Spadała bardzo długo,
a upadek odbił się echem niewyobrażalnego bólu…
Nic w życiu nie boli bardziej niż miłość, która kończy się
nagle, niezapowiedzianie. Rozstania, które nie są naszą decyzją zawsze zabijają
jakąś cząstkę nas. Jednego dnia mamy wszystko, a następnego wszystko tracimy.
To, w co wierzyliśmy, czemu ufaliśmy znika. Zostajemy sami. I to jest dla nas
ten najtrudniejszy czas. Zaczynamy się zastanawiać czy gorsza jest sama strata
najważniejszej osoby w naszym życiu, czy złamane obietnice i słowa rzucone na
wiatr. Zranione serce krwawi i przeszywa je ból trudny do zniesienia. Jeszcze
za wcześnie, żeby rany zaczęły się zabliźniać. Na wszystko jest jeszcze za
wcześnie. Budzimy się rano i nie bardzo wiemy, co mamy ze sobą zrobić.
Uświadamiamy sobie, że ostatnimi czasy nasze życie kręciło się wokół jednej
osoby, której już nie ma, która znikła i na dobre odeszła z naszego życia.
Telefon milczy, a przecież nie powinien. Powinno przyjść nowe połączenie, a w
słuchawce powinniśmy usłyszeć ukochany głos i melodyjnie brzmiące - „Dzień
dobry Kochanie”. Przecież tak było codziennie…Zaczyna ogarniać nas coraz
większa pustka. Brakuje bliskości, dotyku, spojrzeń, zapachu, obecności,
wspólnych wieczorów i tej zwykłej, jak nam się do teraz wydawało, wspólnej
codzienności. Wspomnienia wracają na każdym kroku. Mijamy miejsca, w których
byliśmy z ukochana osobą. Wspólna piosenka, która akurat leci w radio ściska za
serce, wspólne zdjęcia, które jak sobie nagle uświadamiamy są wszędzie. Kawa
pita samotnie nie smakuje już tak dobrze, jak kiedyś. Nic już tak nie smakuje.
Nic nie ma sensu. Wydaje nam się, że nasze życie właśnie się skończyło.
Jesteśmy pewni, że już zawsze będziemy sami, że już nigdy nikomu nie zaufamy. W
tym przeświadczeniu mijają nam kolejne dni i tygodnie. Okazuje się, że po
jakimś czasie potrafimy spojrzeć na to, co się stało z dystansem. Zaczynamy
dostrzegać, że na świecie są inni ludzie, zaczynamy się otwierać. Nadal
odczuwamy tęsknotę, ale o dziwo tęsknota za utraconą miłością, przeradza się z
tęsknotę za czymś nowym. Pokiereszowani i ciągle jeszcze nieufni, początkowo z
dystansem, powoli otwieramy drzwi do naszego serca przed kimś nowym, po to,
żeby pewnego dnia wyszeptać temu komuś do ucha – naucz mnie kochać od nowa…