14 maja 2015

wieczorne przemyślenia

Wieczory skłaniają do przemyśleń. Kiedy po całodziennym zamęcie przepełnionym głosami, dźwiękami, twarzami, rozmowami 
i pędem zapada wieczorna cisza mamy czas i chęci, by analizować bieżące wydarzenia, podejmować decyzje, zastanawiać się nad tym co było i marzyć o tym, co będzie. Wieczór to moja ulubiona pora dnia. Po zmroku zapalam relaksujące zapachowe świece, układam się wygodnie na kanapie i odbywam podróż do głębi mojego umysłu wydobywając na powierzchnię wszystkie skrzętnie skrywane podczas dnia obawy, lęki i pragnienia. Układam upragnione scenariusze własnego życia. Analizuję podjęte kiedyś decyzje i zastanawiam się w jak dużym stopniu zaważyły one na tym, że jestem teraz w takim, a nie innym punkcie mojego życia. Dużo czasu zajmuje mi odpowiedź na pytanie- „co by było, gdyby…” Oczywiście odpowiedzi nigdy nie udaje mi się poznać, ale całkiem zabawne bywa wyobrażanie sobie siebie, jako głównego bohatera możliwych scenariuszy własnego życia…Myślę o ludziach. 
O tych, którzy kiedyś byli mi bliscy, bez których nie wyobrażałam sobie życie, a dziś nie znam nawet ich numeru telefonu. 
O miłościach, które miały być na zawsze, a dziś nie pozostały po nich nawet zgliszcza. O sobie myślę, o tym jak postępuję i czy to postępowanie jest słuszne. O tym co powinnam zmienić w sobie, w swoim zachowaniu, czasami też w wyglądzie ;) A kiedy summa summarum moje myśli zaczynają krążyć wokół lęków i obaw o to, co może przynieść przyszłość i o to ile jeszcze razy będę zmuszona wylać ocean łez, to świadomie przerywam wieczorny rekonesans zakamarków mojego umysłu.

Mimo wszystko lubię ten czas po zmierzchu, który spędzam sama ze sobą, a najbardziej lubię to, że nie muszę mieć wyrzutów sumienia, że marnuję czas na „głupoty”.