Podobno kluczem do sukcesu jest optymizm i pozytywne
myślenie. Faktycznie coś w tym jest. Pozytywnie nastawieni możemy zdziałać więcej,
jesteśmy pewniejsi siebie, a i stres przed decydującymi starciami jest
mniejszy. Pozytywnie nastawieni i pełni optymizmu idziemy przed siebie jak
taran osiągając zamierzone cele. Wierzymy, że musi się udać i innej opcji nie
zakładamy. To pomaga i wpływa na efektywność naszych działań. Nie musimy
dzielić energii pomiędzy tym, co chcemy zrobić, a walką ze stresem, wątpliwościami
i zastanawianiem się nad tym, co będzie jak się nie uda. Możemy całe jej zasoby
poświęcić na planowanie i szukanie najlepszych rozwiązań, dzięki czemu jesteśmy
w stanie zdziałać więcej, a jak nie więcej to przynajmniej lepiej…Jednak nie
zawsze udaje nam się myśleć pozytywnie. Czasami bywa tak, że wali się na nas
cały świat. Mamy wrażenie, że wszystkie złe moce podpisały ze sobą pakt i
wszelkimi sposobami próbują nas zniszczyć zsyłając na nas jedną porażkę za
drugą, rzucając w nas problemami jak rzutkami do tarczy, zwalając nas z nóg
nawałem bolesnych ciosów. Podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni, ale jak w
takich sytuacjach zachować optymizm? Sami chyba nie dalibyśmy rady. Na
szczęście każdy z nas ma swojego Anioła Stróża, który na co dzień bacznie nas
obserwuje, po to, żeby rzucić się na pomoc, kiedy grunt osuwa się spod naszych
stóp. Dla jednych jest to ukochany mężczyzna/kobieta, dla innych rodzice, dla
jeszcze innych to przyjaciel. Czasami naszym Aniołem Stróżem okazuje się ktoś,
kogo ledwie znamy, lub ktoś, kto w niewyjaśnionych okolicznościach pojawia się
w naszym życiu akurat w tym, a nie w innym momencie. Niekiedy naszym Aniołem
Stróżem okazuje się jakaś niewidzialna moc, której działanie możemy zauważyć w
naszej codzienności. Ktoś kogo już nie ma, ale jak się okazuje czuwa nad nami i
daje tego dowody w trudnych dla nas momentach…
Ja też mam swojego Anioła Stróża, który ślepo wierzy, że
nadzieja nie umiera, który zszywa srebrną igłą marzeń moje serce, gdy się
złamie i wyciąga mnie siłą z każdej kałuży. On nieustannie wierzy, że życie
jest dobre, że wszystko zmieni się na lepsze i patrzy na świat oczami idioty
kochając ludzi i ciągle im wybaczając. Mój Anioł Stróż nawet nocą nosi różowe
okulary i momentami go za to nienawidzę, bo uświadamiam sobie, że chcąc nie
chcąc jestem taka do niego podobna…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz